Jest sobota, więc mogłam dłużej
pospać. Wstałam ok. 10, zjadłam śniadanie, ubrałam dres i poszłam pobiegać z
moim pieskiem. Straciłam poczucie czasu. Dopiero gdy zadzwoniła do mnie mama
zorientowałam się, że jest już 1300.
- Gdzie jesteś? – zapytała zdenerwowana mama.
- W parku..
- Wracaj szybko do domu. Obiad
czeka już na stole.
Gdy wróciłam do domu mama akurat
gdzieś wychodziła
- Obiad jest już na stole. Ja
jadę do sklepu i do urzędu pozałatwiać ważne sprawy. Jak zjesz to posprzątaj –
powiedziała, po czym wsiadła do samochodu i odjechała.
Na obiad
miałam zupę ogórkową, frytki i kotlet. Nim zjadłam i posprzątałam
była już 1430. Tata właśnie wrócił z pracy. Szybko się
ubrałam w ciuchy, które wczoraj z moja przyjaciółką tak długo wybierałyśmy,
umalowałam się i uczesałam. Wtedy była już 1540. Zeszłam na
dół by oznajmić tacie, że wychodzę.
- Coś ty się tak wystroiła? –
powiedział z uśmiechem tato- Chyba nie idziesz na randkę?
- Tato nie żartuj. Przecież od
mojego rozstania minęły tylko dwa dni.
- No dobra. Przecież żartuję.
Idź, baw się dobrze.
Gdy przyszłam pod stadion, on już
tam stał. Był oparty o czerwone sportowe auto.
- Miałem obawy, ze jednak nie
przyjdziesz..
- Dlaczego? Przecież się nie
spóźniła.
- Wiem, ale…
- Ale… co?
- Nieważne..
- Jak nie chcesz gadać to nie musisz.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuje. Ty też.
- Nie tak ładnie jak ty.
- Wiem, mój blask cię przyćmiewa.
- Młoda, a taka pyskata. –
powiedział ze śmiechem Mario.
- To co? Gdzie mnie zabierasz?
- Może pójdziemy na spacer?
Długo spacerowaliśmy po Wrocławiu
rozmawiając ze sobą. Wieczorem zrobiło się zimno, a ja też zgłodniałam. Było
widać, że Mario odczuwa to samo.
- Gdzie tu jest jakaś restauracja
z dobrym żarciem? - zapytał Mario
- Tutaj za rogiem jest taka fajna
pizzeria.
- To co. Idziemy?
W pizzeri siedzieliśmy bardzo
długo. No, ale cóż. Tak dobrze nam się razem rozmawiało. Nagle Mario
powiedział.
- Jest już późno. Powinienem odwieźć
cie do domu, bo twój ojciec będzie na mnie zły.
- Mój ojciec nie wie z kim i
gdzie wyszłam, ale to nie zmienia faktu, z jestem już zmęczona.
- Czyli muszę cie już odwieźć.. –
powiedział zasmucony chłopak.
Wyszliśmy z pizzeri i po
kwadransie już byliśmy pod stadionem.
- To twój samochód? – zapytałam z
zachwytem
- Nie, jest z wypożyczalni. Moja
fura stoi i Dortmundzie.
Wsiedliśmy do samochodu, a ja wytłumaczyłam
Mario, gdzie mieszkam. Po 5 min jazdy byliśmy już pod moim domem. Długo jeszcze
gadaliśmy. Z nikim wcześniej nie rozmawiało mi się tak dobrze. W pewnym
momencie spojrzałam mu głęboko w oczy. Wydawał się wtedy taki bezradny. Wtedy zrozumiałam,
że nie jest on dla mnie zwykłym znajomym. Nasze usta zaczęły się zbliżać, kiedy
nagle zadzwonił mój telefon. Dzwonił mój tato. Byłam na niego trochę zła, że
wybrał sobie właśnie ten moment.
- Oliwka! Gdzie jesteś?! –
zapytał nieco załamanym głosem.
- Tato co się stało? – zapytałam zdenerwowana.
- Jakbyś mogła, to przyjedź jak
najszybciej do szpitala.
- Co się stało?
- Mama miała wypadek – powiedział po czym się rozłączył
- Co się stało? –zapytał Mario
widząc mnie załamaną
- Moja mama miała wypadek. Mógłbyś zawieźć mnie do szpitala?
- Jasne.
Po 20 minutach byliśmy już na
parkingu przed szpitalem. Gdy wychodziłam z auta Mario zawołał do mnie:
- Oliwia! Jak będziesz potrzebowała pomocy lub wsparcia
to dzwoń. Ja będę tu czekał na ciebie.
Popatrzyłam na niego próbując się
uśmiechnąć, ale nie za bardzo mi to wychodziło. Najszybciej jak mogłam
pobiegłam na oddział. Przy drzwiach siedział już tata.
- Co się stało? Gdzie mama? Co z nią
jest?
- Mama leży na Sali. Nic bardzo
poważnego się nie stało.
- Mogę do niej wejść?
- Ona miała operację i leży teraz
w śpiączce. Lekarz powiedział, ze mamy tam teraz nie wchodzić.
Mama ciągle leżała w śpiączce, a
godziny mijały. W pewnym momencie zadzwonił do mnie telefon. To był Mario.
- Hej. Jak z twoja mamą? –
zapytał z troską w głosie.
- Nic jej nie jest, ale jeszcze
się z nią nie widziałam..
- Powinnaś iść do domu odpocząć.
- Jak ty możesz tak mówić? Moja mama
leży w szpitalu, a ty chcesz żebym poszła do siebie teraz do domu spać?!
- Nie pomożesz jej jeśli sama
zasłabniesz..
Gadaliśmy jeszcze kilka minut,
lecz rozmowę przerwał nam tata.
- Z kim rozmawiałaś?
- z… Ewką.
- Po niemiecku?
- Taaak.. ćwiczyłyśmy przed
poniedziałkowym przemówieniem.
- No dobrze. Powiedzmy, że ci
wierzę. Lekarz powiedział, że mama już się obudziła i możemy do niej zajrzeć.
Weszliśmy na salę i posiedzieliśmy
chwilę. Po kwadransie tata dał mi pieniądze na taksówkę i powiedział, że mam
jechać do domu, a on posiedzi tu jeszcze troszkę. Wzięłam pieniądze i wyszłam
ze szpitala. Gdy szłam do postoju taksówek zamurowało mnie. Mario tak jak
powiedział, tak zrobił. Przez te wszystkie godziny czekał na mnie.
- Co ty tu robisz? – zapytałam
zdziwiona.
- Obiecałem..
- Myślałam, że żartujesz…
- Dlaczego miałbym żartować?
- Nie wiem…
- Dobra. Wsiadaj, zawiozę cie do
domu.
- Dziękuję
- Za co?
- Za to, ze mi pomagasz.
Gdy dojechaliśmy do domu
postanowiłam zaprosić Mario do siebie. Ja pierwsze co zrobiłam, to poszłam wziąć
prysznic. W tym samym czasie Mario przygotował mi kanapki i herbatę.
- To ja już pojadę do mojego
hotelu. – powiedział nieśmiało chłopak.
- Nie, proszę zostań. Nie chcę być sama w domu-
powiedziałam cicho, a on podszedł do mnie i mnie przytulił. Kilka minut później zasnęłam.
Eh... rozplynelam sie jak to czytalam :-). Kocham twojego bloga.a mario jest cudny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://teodorczyk-moim-swiatem.blogspot.com/
Świetny blog! <3
OdpowiedzUsuńRozdział też super :) Czekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-50.html
super rozdział zapraszam do mnie http://wks14.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOj... Słodko. :)
OdpowiedzUsuń