czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 32

Gdy się obudziłam w domu nikogo nie było. Zeszłam do kuchni i przygotowałam sobie śniadanie. Po skończonym posiłku poszłam odwiedzić mojego chłopaka na treningu. Marco nie był zadowolony gdy mnie zobaczył, ale najwidoczniej Mario wszystko mu wyjaśnił, bo zaraz po skończonym treningu zaprosił nas do kina. Tak mijały kolejne tygodnie. Znalazłam nawet pracę w małym dortmuńskim klubie. Zajmuję się tam finansami. Byłam niesamowicie szczęśliwa, ale z dnia na dzień co raz bardziej tęskniłam ze Wrocławiem, rodziną, Ewką i Rikusiem. Już chyba czas się z nimi zobaczyć.
Już dzisiaj miałam jechać do Polski. Mario chciał jechać ze mną ale przekonałam go, że to jeszcze nieodpowiedni moment. Nie chcieliśmy się o to kłócić. Nasz związek już raz z tego powodu się rozpadł. Mario odwiózł mnie na lotnisko. Kiedy leciałam do Dortmundu lot niesamowicie szybko przeleciał, a dzisiaj miałam wrażenie jakbym leciała na drugi koniec świata. W końcu taksówka podjechała pod dom. Szybko zapukałam do drzwi. Otworzył mi tata.

- no proszę syn marnotrawny wrócił. W tym przypadku raczej córka
- wróciłaś - przybiegła do mnie mama i wyściskała z całej siły
- wróciłam, ale nie na długo. Przyjechałam bo strasznie się za wami stęskniłam
- czyli ułożyłaś sobie życie
- tak jestem bardzo szczęśliwa. Tylko strasznie mi was brakuje. Szkoda, że nie możecie mieszkać gdzieś blisko mnie
- gdzie teraz mieszkasz? - zapytał tata
- w Niemczech. A gdzie Riko? Za nim też się stęskniłam
- leży w twoim pokoju na łóżku. Od kiedy się wyprowadziłaś nie chce nic jeść, chodzi taki smutny . Jak nie on.

Od razu pobiegłam do pokoju. Rzeczywiście Riko leżał na łóżku. Mocno go przytuliłam. Postanowiłam, że zabiorę go ze sobą do Dortmundu. Rozmawiałam jeszcze chwilę z rodziciami. Powiedziałam im, że znalazłam super faceta i to coś poważnego, ale nie zdradziłam kim jest. Zabrałam psa i poszłam do Ewki. Drzwi otworzyłam mi moja przyjaciółka. Była zaskoczona na mój widok, ale się cieszyła.

- odpowiadaj co się działo jak mnie nie było
- ja mam opowiadać. To ty siedzisz w Dortmundzie z nieziemsko przystojnym facetem
- dziękuję
- dziękujesz? Za co? - zapytała rozbawiona Ewka
- za wszystko. Gdyby nie ty już by mnie tu nie było
- ale jesteś. Szczęśliwa i uśmiechnięta
- wszystko dzięki tobie.
- wszystko zawdzięczasz sobie. Ja za ciebie nie wybrałam. Mogę zadać jedno takie trochę głupie pytanie?
- zadawaj najwyżej nie odpowiem
- gdzie się mieszka lepiej? Tu we Wrocławiu czy tam w Dortmundzie?
- ciężko powiedzieć. Tu jesteś ty, tam Mario. Przeprowadź się do mnie. Nie będę miała już wtedy wątpliwości, że najlepszym miejscem na ziemi jest Dortmund.
- chciałabyś
- i to jak

W Polsce spędziłam jeszcze kilka dni. Udało mi się przekonać Ewkę do przeprowadzki. Z jej rodzicami nie było już tak łatwo, ale się udało. Kupili nam mieszkanie oraz obiecali wsparcie finansowe. Z lotniska odebrał nas Mario, ale nie przywitał się ze mną. Chyba nawet nie zauważył, że Ewa przyleciała ze mną. Zajął się psem. Wsiedliśmy do samochodu i tam podałam mu karteczkę z adresem mojego nowego mieszkania.

- co to jest? - zapytał
- adres mieszkania mojego i Ewy
- chcesz się wyprowadzić?
- tak
- dlaczego? Masz mnie już dosyć?
- nie. Tylko uważam, że to za wcześnie na wspólne mieszkanie.
- ale ja ci nie pozwolę na wyprowadzkę
- spokojnie tak szybko się nas nie pozbędziesz. Musimy jeszcze się urządzić. Pomożesz nam?
- nie. Jak wam pomogę to szybciej się wyprowadzicie.

Po błaganiach moich i Ewki Mario podjechał pod blok w którym było nasze mieszkanko. Trzeba przyznać, że wygląda o wiele lepiej niż nas zdjęciach w internecie. Jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy zamówić meble i kupić farby. Miałyśmy je pomalować same ale kochany Goetzuś zaprosił kolegów, a oni zamiast nam pomóc opijali nowe mieszkanie. Późnym wieczorem Ewa jako ta co ma prawo jazdy pożyczyła samochód mojego chłopaka by poodwozić ich do domu. Niestety nieco je zarysowała.
Rankiem wszyscy razem zjedliśmy śniadanie. Miło nam się razem rozmawiało. Niestety państwo Goetze musieli jechać do pracy, a Mario na trening. Mario dał mi buziaka w policzek i wyszedł

- Oliwia! - usłyszałam wołanie mojego chłopaka. Domyśliłam się, że chodzi o tą rysę na jego ukochanym autku
- co się stało?
- co to ma być? - wskazał na zadrapanie
- no wiesz nie dałeś się wczoraj przekonać, że...
- chyba nie chcesz mi powiedzieć, że prowadziłem pad wpływem – przewał mi, a ja nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam - i ty mi na to pozwoliłaś?
- a jak miałam się powstrzymać? Co Riko robi w samochodzie? - zmieniłam temat
- muszę się wszystkim pochwalić jakiego mam fajnego psa
- on jest mój i mam wrażenie, że kochasz go bardziej ode mnie – pocałował mnie i wsiadł do auta

Wiedziałam, że wczoraj był nieźle wstawiony, ale nie przypuszczałam, że aż do tego stopnia by wmówić mu taką głupotę. Gdy Mario pojechał na trening, ja z Ewą udałyśmy się do naszego mieszkanka. Trochę ogarnęłyśmy porozrzucane butelki po napojach alkoholowych i usiadłyśmy na środku salonu. Chwilę później przyszła ekipa remontowa by skuć stare kafelki w łazience i położyć nowe. Godzinę później przyjechali ludzie którzy mieli nam urządzić kuchnię. Wieczorem wróciliśmy do domu państwa Goetze.

4 komentarze:

  1. Gitaśnie bardzo podoba mi się ten rozdział :D
    Cieszę się, że zabrała ze sobą Rico i Ewę nie będzie już tak bardzo tęsknić. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale ukarzą się jakieś zdjęcia mieszkanka. :D
    Czekam na więcej i pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to! Po prostu kocham <3
    Dobrze, że są razem, mam nadzieję, że już nic ich nie rozdzieli ;)
    Świetny!
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha , jesteś niesamowita ! Jaki głupiutki Mario ;)
    Czekam na kolejny ;*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rodział. Blog również wszstko się ładnie układa by tak dalej :******

    Cichy Fan :***** :D

    OdpowiedzUsuń