wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 9


          O 6:30 zadzwonił budzik. Niechętnie wstałam z łóżka, ubrałam się i zeszłam na śniadanie.
- Cześć córeczko. Mogłabyś upiec jakieś ciasto? - zapytał tata z uśmiechem
- Nie ma sprawy, a z jakiej okazji?
- Mama właśnie dzwoniła. Jutro wychodzi ze szpitala
- Naprawdę? Nawet nie wiesz jak się cieszę. Stęskniłam się za nią.

Zjadłam śniadanie i spacerkiem poszłam do szkoły. W szkole jak to w szkole kilka kartkówek, sprawdzian, odpowiedź. Nie nawiedzę się uczyć. Co mnie pokusiło żeby wybrać liceum? Ale nie jest źle kończę już 2kl, chyba wytrzymam jeszcze ten rok. Jest chemia. Tutaj, w liceum strasznie polubiłam ten przedmiot. Chyba tylko dlatego, że nasza nauczycielka od chemii jest taka miła i serdeczna, zawsze uśmiechnięta. Zazdroszczę jej. Mało jest ludzi na świecie, którzy robią to co kochają. Większość ludzi wybiera swój zawód pod kątem tego, aby mieć za co żyć. Czy ze mną też tak jest? Wybrałam liceum, bo rodzice tak chcieli. Powiedzieli, że jeśli pójdę do zawodówki czy technikum nigdy nie dostanę się na studia i nie znajdę dobrze płatnej pracy. Osobiście zawsze chciałam zostać ekonomistką. Może nie interesuje mnie piłka, ale fajnie jest porównywać zdolności piłkarzy, czy szanse danego klubu. No ale bądźmy szczerzy nikt, nigdy nie przyjmie mnie do klubu. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie SMS, który właśnie przyszedł. Był od Mario


„hej mała. Chciałem się pożegnać. Wyjeżdżamy kilka godzin wcześniej i już nie zdążymy się zobaczyć.”

Dziwnie się poczułam po przeczytaniu tego SMS. On tyle dla mnie zrobił, a teraz miał wyjechać. Tak bez pożegnania. Nie mogłam na to pozwolić.
- Oliwia. Coś nie tak? - zapytała mnie nauczycielka
- Tak, proszę pani. Mogłabym zwolnić się do domu? Źle się czuję. - powiedziałam udając chorą
- Rzeczywiście nie najlepiej wyglądasz. Zadzwonię do twojego taty, żeby po ciebie przyjechał
- Nie, nie trzeba jest w pracy. Sama dam sobie radę.
- Dobrze dziecko idź. Tylko uważaj na siebie.
- Dobrze, będę uważała- powiedziałam po czym opuściłam klasę. Nie wierzyłam, że tak łatwo uda mi się opuścić teren szkoły.

Najszybciej jak tylko mogłam pobiegłam pod hotel w którym zatrzymali się zawodnicy BVB. Gdy dobiegłam pod hotel większość piłkarzy siedziało już w autobusie. „Jeżeli on siedzi już w autobusie to już go nie zobaczę i się z nim nie pożegnam.” - pomyślałam. Nagle poczułam, że ktoś mnie szturcha. Odwróciłam się. To był Mario.
- Młoda. Co ty tu robisz?
- Przyszłam się pożegnać
- A nie powinnaś być teraz w szkole?
- Porwałam nauczycielkę, żeby się z tobą pożegnać.
- Wiedziałem, że jestem warty nawet złamania prawa. - powiedział przytulając mnie z całej siły.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale w jego ramionach czułam się tak tak dobrze. W jego objęciach było całkiem inaczej niż w objęciach Maćka. Tłumaczyłam to sobie tym, że Mario tyle dla mnie zrobił, a ja w gruncie rzeczy byłam dla niego obcą osobą.
- Muszę już iść – powiedział dając mi buziaka w czoło – trzymaj się. I wypuść już tą nauczycielkę!

Gdy wróciłam do domu poczułam dziwna pustkę. Postanowiłam że tak jak prosił tata upiekę ciasto. Po wyjęciu ciasta z piekarnika włączyłam telewizor i oglądałam jakąś głupią komedię. Około godziny 23 postanowiłam, że położę się już spać.

1 komentarz:

  1. Zajebiste! <3 uwielbiam!
    Czekam na kolejny :)
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń